wtorek, 11 czerwca 2013

Zabawki, zabaweczki...

Jeżeli chodzi o inne zabawki trochę mniej pluszowe nie mamy ich zbyt wiele. Naszym najnowszym nabytkiem jest zawieszka wykonana ze sznurka i drewna. Nie jest głośna za to bardzo kolorowa. Gdy jeszcze w sklepie pokazałam ją córce zrobiła wielkie oczy i szczęka opadła jej dosłownie na podłogę. Maja chyba podziela moje zdanie dotyczące zabawek - im prostsze tym lepsze ;). Zawieszka posiada klips dzięki któremu w czasie powrotu do domu mogła umilać Majce podróż. Osobiście nie jestem fanką zawieszek podczas spacerów, ponieważ dziecko ma poznawać świat a nie zabawki, dlatego obecnie wisi nad łóżeczkiem w takim miejscu by Maja siedząc mogła swobodnie się nią bawić.

Kolejnymi zabawkami, które posiadamy są "Piłka i kostka" z firmy Canpol. Są bardzo miękkie i kolorowe. Majka nawet nauczyła się rzucać do mnie piłeczkę i próbuje również łapać, co mnie bardzo cieszy. Zarówno kostka jak i piłeczka grzechoczą co daje dodatkową atrakcję i dużo radości. Niestety zabawki mają jedną wadę, mianowicie przyciągają wszelaki kurz i szybko się brudzą. Poza tym są naprawdę fajne i godne polecenia.

Kolejną zabawką, która jest "na topie" już od dłuższego czasu jest kaczuszka. Maja dostała ją zaraz po urodzeniu od swojej kuzynki. Kaczka jest bardzo prosta i z pewnością można taką wyprodukować w domu. W środku ma grzechotkę co jest wielkim plusem. Dziubek kaczuszki przez dłuższy czas służył jako gryzak, mimo, że jest materiałowy. Prosta, fajna zabawka i sprawia dużo radości.

Teraz czas na "Zabawkę welurową edukacyjną" z BabyOno. My mamy biedronkę. Jest dość duża i ma dużo gadżetów. Posiada dwie rączki w kształcie serca. Jedna z nich wypełniona jest folią, która szeleści, i to chyba Majce sprawiło najwięcej radości, druga natomiast posiada grzechotkę, małą, ale dość głośną. Niżej na tasiemkach umieszczone są gryzaki, jeden plastikowy, drugi materiałowy. córce bardziej odpowiadał materiałowy. Biedronka posiada również nóżki. Z nich nie jestem zadowolona, chodź pomysł jest dobry. Na jednej umieszczone jest lusterko, które po kliku dniach zostało zdrapane przez Majkę - ogromny minus. Druga noga wyposażona jest w piszczałkę, która po kilku tygodniach przestała piszczeć. Byłam pewna, że nie jest zabezpieczona i się zapchała. Niedawno zrobiłam "operacje" i okazało się, że piszczałka jest zabezpieczona przed zapchaniem i umieszczona w materiałowej kieszonce. Przestała piszczeć, ponieważ wypadł z niej kawałeczek plastiku. Po naprawie piszczałki i zaszyciu nogi działa bez zarzutu. Biedronka w tułowiu ma również grzechotkę. Ogólnie bardzo fajna zabawka, chodź moim zdaniem cena trochę za wysoka.
Kolejną Biedronką, którą mamy z BabyOno jest pozytywka. Bardzo fajna zabawka. Gra odpowiednio głośno. Ma bardzo fajny uchwyt, dzięki, któremu córka bardzo szybko sama zaczęła naciągać pozytywkę. Jedyną wadą jest to, że gra zbyt krótko. Kolory przyciągają uwagę dziecka. Zapięcie pozytywki jest również fajnie wykonane i umożliwia przypięcie praktycznie wszędzie. Minusem jest to, że nie wszędzie trzyma się dobrze i starsze dziecko jest w stanie je ściągnąć. Ogólnie jestem z tego zakupu jestem zdecydowanie zadowolona.


wtorek, 4 czerwca 2013

Nasze ulubione pluszaki.

Jeżeli chodzi o zabawki to u Nas królują maskotki. Mamy ich ogrom, chodź większość pełni tylko funkcje ozdobną na półkach. Maja ma tylko kilka ulubionych, którymi się bawi. Co jakiś czas podmieniam jej jakąś, żeby się jej nie znudziły. Pierwszą ulubioną maskotką był Kaczorek, którego Maja dostała od cioci Sandry. Od samego początku towarzyszył jej podczas drzemek w łóżeczku. Gdy Maja miała niecałe 2 miesiące pojechaliśmy do dziadków w odwiedziny na kilka dni. Zapomniałam wziąć Kaczorka ze sobą. Po powrocie włożyłam Maję do łóżeczka, a ona pogłaskała Kaczorka po nóżce po czym przytuliła się i zasnęła. Nie wiem czy to było celowe, czy przypadkowe ale bardzo mnie zaskoczyło. ;) A oto on:

Obecnie mamy nowy obiekt zainteresowania, bez którego nie ma dobrej zabawy jest to Misiu, którego Maja dostała na Mikołajki od taty. Jest on wykonany z bardzo miękkiego materiału dzieli czemu jest miły w dotyki i co ważne nie linieje. ;) Po wypraniu nie stracił na miękkości co bardzo sobie cenie w maskotkach.
Oto Misiu:

Furorę robi również poduszka, którą upolowałam całkiem przypadkiem. Jest bardzo miękka, a genialnym rozwiązaniem są uszy, za które można bezkarnie targać poduszkę. Co prawda Maja na niej nie śpi, z resztą nie używamy poduszek do spania, ale uwielbia się do niej tulić podczas zabawy.

Aktualnie z maskotek do zabawy służą nam Pancernik, mały Misiu i Struś, który w środku ma grzechotkę. Szyja idealnie mieści się w małej rączce, dzięki czemu Majka może swobodnie nim rzucać.

Jeżeli chodzi o pielęgnacje pluszowych zabawek to ja wszystkie piorę w pralce. Ważne jest to by po wyjęciu z niej jeszcze na mokro wyczesać maskotki, które mają dłuższe futerko, ponieważ w pralce niestety się zbija i nie zawsze po wyschnięciu wraca do pierwotnego wyglądu. Generalnie bardzo lubię pluszaki i proste zabawki, bo to właśnie one rozwijają wyobraźnie. Wystarczy usiąść do zabawy z dzieckiem, a każda zabawka może stać się "interaktywną" za sprawą głosu rodzica. Nie posiadamy obecnie żadnych mówiących czy "wszystkorobiących" zabawek. Może z czasem się przekonam, ale na pewno żadna zabawka nie zastąpi czasu spędzonego z dzieckiem. ;)

niedziela, 2 czerwca 2013

Coś dla mam karmiących piersią.

Dziś coś dla mam, które karmią swoje pociechy piersią.
Bardzo mało jest konkretnych informacji co do diety dla mamy karmiącej. Czego należy unikać? Na pewno potraw smażonych, wzdymających i produktów, oraz takich, które mogą uczulać np. cytrusów, bądź czekolady. Najlepiej jeść potrawy gotowane, lekkostrawne i unikać zbędnych przypraw. Z drugiej jednak strony ileż można wytrzymać na takiej diecie... Drogie mamy karmieni piersią ma być przyjemnością, a nie katowaniem się ;)
Ja taką ścisłą dietę stosowałam przez tydzień, dłużej nie dałam rady... Powoli w małych ilościach wprowadzałam różne produkty i obserwowałam córkę. Zdarzyło się kilka nieprzespanych nocy przez to, ale było warto. Pierwsza nieprzespana noc była po zupie pomidorowej, ponieważ była trochę za ostra i mimo, że nie zjadłam dużo Majka to odczuła. Później próbowałam różnych warzyw z mrożonek i o dziwo nawet po groszku czy brukselce było wszystko dobrze (Majka miała ok miesiąca). Obecnie nadal karmię piersią, choć już bardziej okazyjnie i jem dosłownie wszystko. Mam to szczęście, że Maja nie jest na nic uczulona, więc nie muszę się ograniczać.
Jeżeli już jesteśmy w temacie karmienia to warto również wspomnieć o pielęgnacji piersi. Jeżeli chodzi o hartowanie brodawek teraz się tego nie poleca, ze względu na to, że drażnienie brodawek może wywołać skurcze. Osobiście nie hartowałam i nie miałam większych problemów z karmieniem. Niestety jak moja wiecznie głodna córka dorwała się do piersi naderwała mi brodawkę. Oj bolało... Ulgę w takiej sytuacji przynoszą nakładki laktacyjne. Fajna sprawa, tylko trzeba zwrócić uwagę na rozmiar, ja niestety dostałam troszkę za duże i Maja miała problem, by ją zmieścić w buzi. Poza tym stosowałam Maltan, zdecydowanie polecam, maść przynosi ulgę i co najważniejsze nie trzeba zmywać przed karmieniem. Stosuję się ją również do zachęcania noworodka do ssania. Na zwykłe otarcia brodawek położna zaleciła mi własne mleko. Nie wierzyłam w to zbytnio, ale rzeczywiście działa. Wystarczy "wycisnąć" kilka kropel i lekko rozsmarować.
A co zrobić, gdy piersi są opuchnięte i obolałe? No cóż ja stosowałam kapustę i masaże. Liście kapusty bardzo szybko ściągają gorączkę, wystarczy liść "potraktować" tłuczkiem i przyłożyć. Jeżeli już się zrobią zastoje (wyczuwalne guzki) niezbędne jest odciągniecie pokarmu lub masaż. Masować należy mocno i zdecydowanie, tak aby nadmiar pokarmu wydostał się.