piątek, 24 maja 2013

Próba samodzielnego jedzenia.

Dziś trochę o nas, a właściwie o Majce. Mamy za sobą pierwszą próbę samodzielnego jedzenia. ;)
Jestem dumna z córki, chodź bardziej od niej najadła się podłoga. Cóż początki bywają trudne.


Majka jadła kotleta mielonego przygotowanego specjalnie dla niej. To znaczy bez przypraw z odrobiną natki pietruszki, koperkiem i marchewką. Kotlet jest podsmażony na oliwie z oliwek (tylko tak, aby się nie rozsypał) i ugotowany. Jak widać na załączonym obrazku smakuje bardzo dobrze. ;)

czwartek, 23 maja 2013

Kosmetyki do kąpieli.

Kosmetyki dla dziecka to bardzo subiektywny temat. Nie można jednoznacznie powiedzieć, że te są złe, a inne idealne. Opiszę dzisiaj kosmetyki do kąpieli, których używam, bądź używałam.
Nad wyborem kosmetyków jakoś długo się nie zastanawiałam. Po prostu poszłam do sklepu i kupiłam. ;) Wybór padł na Nivea. Był to "Łagodzący żel do mycia twarzy, ciała i włosów", oraz "Płyn do kąpieli z oliwką".
Ogólnie z tych kosmetyków byłam zadowolona. Dobrze nawilżają skórę, nie pienią się, mają bardzo łagodny, przyjemny zapach. Córki nie czuliły, ale ona nie jest dobrym testerem pod tym względem, bo żadne kosmetyki do kąpieli nie spowodowały uczuleń czy podrażnień. Cena produktów jest przystępna.

Kolejnym produktem jaki wypróbowaliśmy była "Emulsja do kąpieli Oilatum Baby".
Byłam bardzo zadowolona. Bardzo dobrze nawilża skórę, nie pieni się. Produkt jest wydajny, jednak ma jedną wadę, cenę. Mimo to godny polecenia. 

Gdy kończyło się nam Oilatum dostałam próbki z firmy Johnson. Łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3w1 bardzo się nam spodobał. Dobrze nawilża skórę, delikatnie się pieni i ładnie pachnie. U nas nie powodował żadnych podrażnień. Plusem jest również wygodny aplikator i przystępna cena.
Teraz posiadam "Nawilżający płyn do kąpieli" i również jestem zadowolona. W połączeniu z pudrem fajnie zadziałał na potówki, które zasypały córkę, również dobrze nawilża skórę, delikatnie się pieni i ładnie pachnie. 

Teraz na topie jest również u nas płyn "Bobini". Co prawda przeznaczony jest dla dzieci powyżej roku, ale u Majki nie powoduje żadnych niepokojących objawów i bardzo się pieni co córka uwielbia. Ma trochę bardziej intensywny zapach. Korzystaliśmy już z wielu zapachów i wszystkie są naprawdę fajne. Na pewno nie polecałabym tego płynu jako pierwszego.
Jeżeli chodzi o szampony to również korzystamy z tych z firmy Bobini. 

Wiele firm wysyła próbki swoich kosmetyków, warto je zamówić i zobaczyć czy odpowiadają nam i dziecku. Ja akurat nie mam problemu z nietolerancją kosmetyków przez córkę. Jednak każde dziecko jest inne. Warto zamówić, czy nawet kupić próbkę, zamiast wydawać majątek na kosmetyki, gdy dziecko jest alergikiem. 

czwartek, 16 maja 2013

Wyprawki ciąg dalszy - co warto zabrać do szpitala

Często mamy nie wiedzą co zabrać do szpitala. Cóż z tym bywa różnie w zależności od szpitala. Obowiązkowo trzeba się udać do tego w którym chcemy rodzić i wziąć listę potrzebnych rzeczy. A ja powiem na co warto zwrócić uwagę.
Na pewno przyda się woda mineralna niegazowana dla mamy podczas porodu. Wkładki laktacyjne też warto mieć, chociaż kilka sztuk (polecam BabyOno), ważne są również podkłady poporodowe - chodź niektóre szpitale dają je mamom. Kolejna rzecz dla mamy to majtki jednorazowe z tym, że trzeba pamiętać, aby zwrócić uwagę na rozmiar im większe tym lepsze, ale oczywiście takie, by się nie zsuwały. Można też używać zwykłych bawełnianych. Ja korzystałam z obu i zwykłe zdecydowanie wygodniejsze polecam jeżeli będziemy mieli kogoś bliskiego, kto by zabierał na bieżąco do domu. Kosmetyki dla mamy, cóż na pewno warto pomyśleć o czymś o higieny intymnej, wiadomo o czystość trzeba dbać zwłaszcza po porodzie. Należy również pamiętać o szczoteczce do zębów i paście. Żel pod prysznic bądź mydło to również zależy od szpitala. Szampon - przy dłuższym pobycie w szpitalu na pewno się przyda jednak jest to rzecz, która zawsze ktoś bliski może przynieść. Naprawdę warto poprosić męża, mamę, siostrę lub kogoś bliskiego by zajął się dzieckiem przez te 15-20 minut i zrobić coś dla siebie np. właśnie umyć włosy. ;) Jak już jesteśmy przy kąpieli to oczywiście ręcznik również się przyda, a nawet dwa dla siebie i maluszka. Koszula nocna - ważna rzecz, w niektórych szpitalach są nie potrzebne, ale chyba jednak lepiej wziąć swoją... Jaka najlepsza? Luźna, przewiewna, najlepiej na krótki rękaw. Są dostępne takie do karmienia, rozpinane po obu stronach, ale zwykła rozpinana na środku również się sprawdza. Najlepiej mieć kilka sztuk w domu, by w razie potrzeby ktoś dostarczył czystą. Kolejną rzeczą dla mamy jest szlafrok, miałam, nie skorzystałam ani razu. Na salach, gdzie są noworodki razem z mamami jest bardzo ciepło, jeżeli nieswojo czujemy się w samej koszuli to warto poszukać cienkiego. Wracając jeszcze do bielizny przyda się biustonosz, najlepiej taki do karmienia. Są miękkie i nie usztywnione, dzięki czemu nigdzie nie podrażniają. Jaki rozmiar? Hmm... trudno powiedzieć ja kupowałam rozmiar większy niż nosiłam przed ciążą. Ahh.. zapomniałam jeszcze o kapciach, warto mieć i ewentualnie skarpetki, jeżeli ktoś preferuje ;) No i to o czym mamy często zapominają mianowicie ciuchy dla siebie na wyjście ze szpitala... Nie zawsze w czym przyjdziemy pasuje na nas po porodzie. Należy również pamiętać, że zaraz po porodzie żadna kobieta nie będzie miała takich wymiarów jak przed ciążą. Położne poradziły mi przed porodem, by wziąć ciuchy, które nosiło się koło 5-6 miesiąca. Faktycznie pasowały idealnie. ;) Celowo zaczęłam opisywać wyprawkę do szpitala od rzeczy dla mam. Dziecko jest co prawda najważniejsze dla mamy, ale dla dziecka w tych pierwszych dniach najważniejsza jest mama i warto pomyśleć również o sobie.
Jak już mamy wszystko dla mamy to teraz czas na dziecko. Tu również zależy dużo od szpitala, niektóre dają ciuszki, rożki, kosmetyki, a inne nie. Jeżeli chodzi o ciuszki warto wziąć rozmiar 50-56 jak i 62. Niby na USG jest podana waga i długość dziecka, jednak nie zawsze jest to zgodne z rzeczywistością. Na pewni przydadzą się body na krótki rękaw (są takie rozpinane z przodu, zawsze łatwiej je założyć). Jak już wspominałam na salach jest bardzo ciepło, na body zawsze można założyć kaftanik, gdy będzie dziecku chłodno. Położne, bądź pielęgniarki zawsze mogą doradzić co do grubości ubioru dziecka. Na nóżki śpiochy, bądź półśpiochy, jak dla mnie te drugie łatwiejsze w ubieraniu. Pajacyki również są wygodne w ubieraniu i również wygodne dla dziecka. Dalej mamy mniejsze rzeczy typu skarpetki, czapeczka i łapki. Czy potrzebne? Na pewno w pierwszych chwilach po porodzie się przydadzą. Z łapek, korzystaliśmy tylko w szpitalu. Później mój mały łobuz je ściągał. Jak dużo brać ubranek? Myślę, że po 1 z każdego rodzaju wystarczy, ale warto przygotować więcej w domu, tak, by ktoś mógł donieść. Będąc przy ciuszkach należy pamiętać o ubraniu na wyjście ze szpitala. Można przygotować w domu, albo wziąć ze sobą. Jakie? Dobrane do pory roku. Warto pamiętać, by nie było zbyt grube. Zawsze można przykryć dziecko dodatkowo kocykiem. Jak już jesteśmy przy ubraniach to warto wspomnieć o rożku. My w szpitalu dostaliśmy, ale zabrałam również swój. Przydał się, łatwiej mi było wyciągać małą z "łóżeczka". W domu jednak już nie korzystałam. Teraz może pampersy. Oczywiście rozmiar 1, jednak nie warto robić zapasów, dziecko bardzo szybko z nich wyrasta. Ja jako pierwsze kupiłam Huggies'y, ponieważ tylko te znalazłam z wycięciem na pępek. Na pewno ułatwiły przewijanie. Kolejna rzecz to kosmetyki. Na pewno przyda się coś do kąpieli. Ja miałam kosmetyki Nivea, sprawdziły się (o innych napiszę w niedalekiej przyszłości). Oliwka nie była nam potrzebna, używaliśmy dopiero w domu, ale nie codziennie. Kolejna rzecz o której warto pamiętać to coś do małej pupy. Ja w szpitalu miałam puder, obecnie używam tylko Linomagu w kremie, zdecydowanie polecam. Oczywiście obowiązkowo chusteczki nawilżane. Jakie? Odsyłam do: www.srokao.pl. Na koniec zostawiłam smoczek. Osobiście miałam schowany na dnie w torbie i szczerze mówiąc nie skorzystałam. Później też nie był potrzebny, a gdy po 2-3 tygodniach, chciałam zastosować ten uspokajacz, córka nim pluła. Teraz używany jest od wielkiego święta i bardziej jako gryzak. ;)
Jest tego naprawdę dużo i warto przemyśleć co przyda nam się zaraz po porodzie, co można zostawić uszykowane w domu, by ktoś z bliskich dostarczył np. na następny dzień, a co zapewnia szpital, by nie nosić wielgachnej torby podróżnej. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam i mogłam pomóc.

poniedziałek, 13 maja 2013

Łóżeczko i wyprawka do niego.

Łóżeczko niby prosta rzecz, jednak teraz na rynku pojawiły się łóżeczka turystyczne z regulacją spodu (nie wiem jak to inaczej ująć). Gdy je zobaczyłam bardzo żałowałam, że nasz już stoi sobie w pokoju i czeka na Maję. Przestałam żałować, gdy zobaczyłam jak moja córka uczy się wstawać trzymając się szczebelek. Uroczy widok ;) Jednak każdy rodzaj łóżeczka ma swoje plusy i minusy. W standardowym łóżeczku bywa tak, że nóżka, bądź rącza zawędruje poza szczebelki co na pewno nie jest przyjemne. Dziecko czasami się też obija o szczebelki, nawet w nocy. Jednak, gdy ma się czego trzymać uczy się samo siadać czy właśnie wstawać. W łóżeczku problem obijania się o wszystko znika. W sumie sama nie wiem, które jest lepsze tak na co dzień, bo z turystycznego nie korzystałam i nie mam bliskiego kontaktu z nikim kto takowe posiada i korzysta.
Wyprawki do łóżeczka to równie ciekawy temat. Na rynku są dostępne takie proste czyli baldachim, ochraniacz, kołderka, poduszeczka i prześcieradło, oraz takie bardziej wypasione z dodatkową pościelą na zmianę z kołderką i poduszką do wózka, rożkiem, organizerem, falbaną maskującą i ozdóbkami. Ja mam poszerzony zestaw z tym, że zamiast baldachimu mam moskitierę, którą bardzo szybko zdjęłam ze względu na przemeblowanie po którym stelaż już się nie zmieścił między ścianę, a łóżeczko. Co jest naprawdę przydatne z tej wyprawki. Na pewno pościel na zmianę się przydaje, ochraniacz zdecydowanie też, chodź są i zwolennicy i przeciwnicy tego wynalazku. Dodam tylko, że gdy dziecko zaczyna siadać nie spełnia on już funkcji ochronnej, ponieważ głowa siedzącego dziecka i tak jest ponad ochraniaczem. Kołderka do wózka mi służyła jako kołderka do łóżeczka, ponieważ w pokoju było bardzo ciepło. Organizer jak dla mnie strzał w 10, pampersy zawsze pod ręką, krem i chusteczki też się mieszczą, więc jak najbardziej się przydał i będzie z nami jeszcze długo. Falbana maskująca fajna sprawa, bo jak coś wrzucimy pod łóżeczko wszystko rewelacyjnie zakrywa i wygląda estetycznie. Ozdóbki jakie były w zestawie czyli kokarda i księżyc teraz zdobią ścianę nad łóżeczkiem. Nie korzystałam w ogóle z poduszki i nie korzystam do tej pory. Córka śpi na brzuchu i czasami nosem za mocno wtulała się w poduszkę, a gdy ma katar śpi na takie dużej normalnej, bo mała zarzuca sobie na głowę. Co do prześcieradeł nie polecam z froty, czasami jak Maja śpi na naszym łóżku odbijają jej się na policzkach wzorki, ona w łóżeczku ma bawełniane, a teraz śpi na kocyku. Co do materacy kwestia gustu, w domu mamy gryka-pianka-kokos, natomiast u dziadków w łóżeczku ma bardzo fajny który jest nachylony pod kontem, podobno jeden z najlepszych na rynku z tym że nie mam pojęcia z czego jest, ponieważ to był prezent. ;) Jak się dowiem to na pewno napiszę ;)

Jaki wózek wybrać...

Zostałam dziś poproszona o napisanie czegoś o wyprawce. Ciężko jest napisać o tym, ponieważ każdy z nas ma inne upodobania. Postaram się więc poradzić dość obiektywnie.
Pierwszą rzeczą o której myślimy, gdy planujemy, bądź spodziewamy się dziecka jest wózek. Jaki on powinien być? Moja pierwsza myśl to lekki i mobilny. Na rynku jest bardzo dużo wózków i tak naprawdę nie wiadomo od czego zacząć. Rodzaj wózka moim zdaniem powinniśmy dobierać do pory roku w której dziecko przychodzi na świat. Jeżeli jest to późne lato bądź jesień lepszy będzie wózek,  który ma gondolę i spacerówkę w jednym. Dlaczego? Ponieważ wózki same gondole są wąskie i małe. Ciężko tam zmieścić nawet 4 miesięcznego szkraba w całym umundurowaniu zimowym. Oczywiście jest to możliwe, natomiast nie wiem czy dziecku będzie wygodnie. Wózki te mają jednak wadę z reguły są ciężkie. Wiem bo sama taki posiadam. Naprawdę to nie lada wyczyn wnieść po schodach wózek ważący ok 14-18kg jeszcze ze szkrabem w środku. Można oczywiście kombinować ze sprowadzaniem wózka schodek po schodku, ale to również męczące.
Jeżeli pociecha na świat przychodzi w środku zimy, wiosną, bądź wczesnym latem, możemy sobie pozwolić na wózek, który ma gondolę i spacerówkę osobno. Tu jest bardzo duży wybór, jednak musimy pamiętać by gondola była możliwie jak największa. Te wózki już są trochę lżejsze i zdecydowanie wygodniejsze w użytkowaniu, ponieważ stelaż jest osobno i można wpiąć w niego nawet fotelik samochodowy. Na pewno wygodne, gdy mama sama wybiera się z dzieckiem na zakupy. Dziecko do auta stelaż do bagażnika później wpinamy i spokojnie możemy chodzić. Ja nie mam tego komfortu więc albo fotelik w rękę albo samo dziecko. Przyznam trochę męczące. Warto jednak pamiętać o tym, że gondola i spacerówka zajmują sporo miejsca w domu. Więc przed zakupem trzeba wygospodarować miejsce na to wszystko. Co do firm produkujących wózki nie będę się wypowiadać, bo nie miałam okazji prowadzić zbyt wielu pojazdów. ;)
Wózki trójkołowe to zupełnie inna bajka. Na pewno dobre dla osób aktywnych, ale bardzo niemobilne. Miałam okazję przewozić w aucie taki wózek, naprawdę zajmuje bardzo dużo miejsca.
Spacerówki to również bardzo długi temat. Jeżeli potrzebujemy lekkiej spacerówki to na myśl przychodzi tzw. parasolka, jednak większość z nich ma małe kółka zarówno z przodu jak i z tyłu. Zdecydowanie nie nadaję się na spacery po lesie, parku, czy plaży więc warto się zastanowić nad jej kupnem. Osobiście znalazłam swoją wymarzoną, chodź nie jest bez wad. Jest to Micralite Superlite, jest bardzo lekka (6kg) i wjedzie wszędzie... Sama sprawdziłam. Można również wpiąć w stelaż od niej gondolę, chodź ona nie należy do największych (77x44cm). Poważnie jednak zastanawiam się nad kupnem tej spacerówki. ;) A w przyszłości może nawet dokupię gondolę jeżeli będzie potrzebna ;)

Ale to są tylko i wyłącznie moje doświadczenia i spostrzeżenia. Wózek trzeba dobrać przede wszystkim pod siebie i dziecko. To są bardzo ogólnikowe informację. Warto się jednak rozejrzeć, popytać innych.

Canpol - grzechotki i gryzaki

Dziś dla odmiany firma Canpol. Posiadamy głównie grzechotki wszelkiego rodzaju, ale nie tylko.
To może tak po kolei. Gryzak z grzechotką "Kolorowe ZOO". Zabawka świetna to nauki chwytania. Dzięki wąskim uchwytom mieści się w małej rączce. Grzechoczę w miarę głośno co jest ważne, gdy dziecko uczy odbierać się różne bodźce. My posiadamy różową, ma wyrazisty kolor co przyciąga wzrok maluszka. Gryzak szczerze mówiąc "nie powala", ale jako całość warte polecenia.
Kolejna grzechotka to zawieszka do wózka "Żyrafy i małpki". Jako zawieszka u nas się nie sprawdziła, ponieważ sznurek na którym są umieszczone zwierzątka się nie rozciąga, a poza tym do naszego pojazdu jest troszkę za krótka. Sprawdzała się jednak jako zawieszka do bujaka. Jest bardzo kolorowa, przyciąga wzrok i bardzo głośno grzechocze, nawet przy delikatnym ruchu. Obecnie dalej nam służy w domu jako zwykła grzechotka, na spacery również często zabieramy - przyczepiam ją do pasów biodrowych, jak córka macha nóżkami to grzechocze w ten sposób świetnie się sprawdza, bo nie rozprasza wzroku, a budzi zainteresowanie i zajmuje czas. ;)
Kolejna grzechotka jaką posiadamy to "Hantle". Grzechotka ciekawa, kolorowa, dość głośna. Jest dość szeroka więc na pewno nie jest odpowiednia jako pierwsza zabawka. Córka zaczęła ją chwytać koło 4-5 miesiąca i dalej jest "na topie". Na pewno budzi zainteresowanie. My posiadamy żółto-czerwoną. Godna polecenia.
Grzechotka "Kołowrotek". Opiszę ją chodź jest nie nasza. Podczas podróży wybawiła nas od "koncertu" ;) Budzi zainteresowanie, chodź jest dość cicha. Ma odstające elementy, które idealnie pasują do małej buźki ;) Na pewno musimy wejść w jej posiadanie na stałe, a pożyczoną w końcu oddać. ;)
Grzechotka "Kolorowe kulki". Córka dostała od taty. Idealna do zabawy z rana, gdy chce się zająć czymś dziecko w łóżeczku a samemu przymknąć oko. Nie jest zbyt głośna, ale mimo wszystko przyciąga wzrok. Gumowe elementy mają wypustki, dzięki czemu doskonale masują dziąsła. Nie jest zbyt gruba, więc dziecko z łatwością ją chwyta. Również polecam.
Gryzak wodny "Króliczek". Po schłodzeniu dobrze trzyma zimno, nie jest gładki, dzięki czemu masuje dziąsła. Cóż jeszcze o gryzaku można napisać... Nie jest ani za miękki, ani za twardy. U nas się sprawdził. My posiadamy żółty.
W kolejnym poście produkty do pielęgnacji.

czwartek, 9 maja 2013

BabyOno - o "przyrządach" do karmienia

Dziś trochę o gadżetach do karmienia z BabyOno. Zacznę może od tych, które są potrzebne jako pierwsze, czyli butelki. Posiadamy dwie, szerokootworowe, jedną dużą, drugą małą. Jeżeli chodzi o jakość plastiku i ogólny wygląd są ok. Ogromną wadą są jednak nadruki na butelkach. Zeszły po ok. miesiącu użytkowania. Myję butelki pod gorącą bieżącą wodą i od czasu do czasu sterylizuję w woreczkach do tego przeznaczonych, więc nadruki powinny się trzymać jednak nie została nawet kreseczka. Butelki służą nam do herbatki, ze względu na brak skali.
Do każdej butelki potrzebne są smoczki... Smoczki z BabyOno jak dla mnie są naprawdę dobre. Mają anatomiczny kształt, są trwałe, córka mimo 3 ząbków nie przegryzła jeszcze ani jednego. Nie będę ukrywać, że to są pierwsze smoczki, z których Maja zaczęła jeść i do tej pory najbardziej jej pasują.
Jak mamy już butelki i smoczki, to przydałoby się coś do sterylizacji. Posiadam specjalne woreczki, również z BabyOno, są tanie, dobre, i co najważniejsze wielokrotnego użytku. W komplecie znajduję się pięć woreczków, a każdy można użyć aż 20 razy, więc wystarczają na dłuższy czas. Osobiście jestem z nich bardzo zadowolona.
Myślę, że o szczotkach do czyszczenia długo opowiadać nie będę, są bardzo fajnie jednak niezbyt trwałe. Przynajmniej ta, którą posiadałam. Niestety nie posłużyła nam długo, a szkoda.
Termoopakowanie również posiadam, dobrze trzyma ciepło jednak rzadko z niego korzystam, ze względu na to, że w torbie mam kieszeń termiczną, a na dłuższe wyjścia zabieram termos z wodą.
To teraz trochę o miseczce, posiadamy jedna z firmy BabyOno. Jest niesamowita, ze względu na podgrzewane dno, do którego wlewa się gorącą wodę. Świetne rozwiązanie dla maluszków zaczynających przygodę z marchewką bądź zupkami. Niestety, jest troszkę płytka i jeżeli dziecko jest łakomczuszkiem potrzebna jest dokładka. ;) Miseczka posiada 3 komory, dzięki czemu można zaserwować dziecku różne produkty, które się nie zmieszają. Dodatkowym plusem jest również przyssawka, która zapobiega przesuwaniu się miseczki. Sztućce dołączone do miseczki wyglądają dość solidnie, jednak nie korzystamy z nich jeszcze.
Nie korzystamy ze sztućców dołączonych do miseczki jednak nie są nam obce łyżeczki elastyczne. Są pokryte gumą dzięki czemu nie wyślizgują się z rąk, ani moich, ani córki. Można je modelować dowolnie według potrzeby i uznania. Brzegi łyżeczki są również gumowe, co sprawia, że są bezpieczne dla maluszka i idealne do pierwszych prób samodzielnego jedzenia. Łatwo się myją i wszystko schodzi. Niestety mają również wady, mianowicie moim zdaniem są troszkę za płytkie, oraz zbyt śliskie i wszystko z nich spada, ale dziecko brudne przy jedzeniu to szczęśliwe dziecko. ;) Zdecydowanie polecam, cena również jest przystępna.
Jeżeli chodzi o karmienie to już chyba wszystko co posiadam. Już niedługo ciąg dalszy i już niestety ostatni czyli pielęgnacja i zabawki.

sobota, 4 maja 2013

O Baby Ono słów kilka.

Często korzystam z produktów BabyOno więc mogę napisać co nieco polecić i odradzić. ;)

Jeżeli chodzi o produkty typowo dla mam korzystałam tylko z wkładek laktacyjnych Premium+. Przyznam, że były to jedne z najlepszych jakie miałam. Wielkim plusem jest to, że mają klej w dwóch miejscach, dzięki czemu nie przesuwają się. Spodobał mi się również ich anatomiczny kształt. Są chłonne co bardzo sobie ceniłam. Oczywiście bardzo wygodne jest to, że są pakowane pojedynczo, przy wyjazdach, bądź dłuższych odwiedzinach jest to niezastąpione, po prostu wrzuca się kilka do torby bez obawy że się pogniotą czy pobrudzą. Cena również mi się spodobała.

Posiadam również pojemniki do przechowywania pokarmu, niestety jeżeli chodzi o swoją pierwotną funkcję nie sprawdziły się. Za to służą nam do przechowywania mleka modyfikowanego, kleiku oraz herbatek. Nie są ani za małe ani za duże. Idealnie sprawdzają się zarówno w domu jak i na spacerze. Nie zajmują dużo miejsca w torbie a i na komodzie wyglądają estetyczniej niż pootwierane opakowania mleka, czy innych produktów. Nie żałuję zakupu. Cena również przystępna.
Niedawno w konkursie BabyOno wygraliśmy maskotkę na pasy bezpieczeństwa. Sama na pewno bym nie zakupiła, ponieważ praktycznie każdy fotelik ma osłonki, a jeżeli dziecko jest na tyle duże by bezpośrednio stykać się z normalnym pasem maskotka raczej jest zbędna. Za to świetnie się sprawdza jako przytulanka, niekoniecznie w samochodzie. Gdy zamontowałam ją w łóżeczku na szczebelku Maja była wniebowzięta. Także znów produkt, z którego jesteśmy zadowolone, ale niekoniecznie używany zgodnie z założeniami.
Kolejne produkty opiszę już niedługo.